Martyrologia Rzeczpospolitej Obojga Narodów – Wilno, Litwa – czerwiec 2025
Od rana pada deszcz. Przedzierając się pomiędzy kroplami przechodzimy przez wileńskie ulice. Ciężko powiedzieć jaką tożsamość ma to miasto. Prawie zawsze była to litewska stolica. Przez wieki Litwini będąc z nami w unii i współtworząc Rzeczpospolitą Obojga Narodów oddali nam to miasto bez walki. Przejmując od nas kulturę i język, zasiedlając nas tutaj sami przyczynili się do tego, że w ostateczności Wilno stało się polskim miastem. I tu zaczyna się nasze cierpiętnictwo. Chodząc od budynku do budynku, od kościoła do kościoła, czytamy jak to zły zaborca Rosja gnębiła tutejszych mieszkańców przez cały XIX wiek i trochę. Ale nigdzie nie przeczytamy o tym, że to przodkowie tych gnębionych przyczynili się do tego w większości przypadków. To polska i litewska szlachta oraz część kościoła sama oddała się z sadomasochistyczną przyjemnością w ręce trzech zaborców. Nie godząc się na reformy państwa, myśląc tylko o własnym interesie dosłownie rozjebali jedno z największych państw ówczesnej Europy. Dlaczego o tym wspominam? Otóż Wilno było siedzibą wielu patriotycznych organizacji, które walczyły na różne sposoby z posiadającą te tereny Rosją. Zazwyczaj ta walka była raczej symbolicznie efektowna niż efektywna. Można się o tym przekonać czytając m.in. Adama Mickiewicza. Był on jednym z bardziej znanych mieszkańców tego miasta. I teraz będąc tutaj z tą świadomością jako Polak niedobrze mi się robi od tej poetycko-romantycznej, sadomasochistycznej martyrologii. Niestety, na początku pobytu w stolicy Litwy nie można się od tego uwolnić.
Litwini z czasem przypomnieli sobie o swojej zagubionej stolicy, a my nie byliśmy chętni im ją oddać i po I wojnie światowej mówiąc delikatnie na pałaliśmy do siebie sympatią. Obecnie tamta wrogość chyba powoli ustępuje, bo Wilno okazuje się najbardziej przyjaznym miastem podczas tej podróży. I jak do tej pory w Helsinkach, Tallinnie i Rydze nie było problemu z komunikowaniem się po angielsku. Zawsze ktoś porozumiewał się w tym języku w stopniu komunikatywnym – od osób starszych po młodzież. Zdarzył nam się również epizod z językiem rosyjskim. Natomiast w Wilnie głównie rozmawiamy po polsku. I mimo deszczu, to miasto zrobiło na mnie dobre wrażenie. Nie ma tu spektakularnych widoków, ale jest ciekawa historia, interesujące zaułki i dobra kuchnia. A na szczególną uwagę zasługują różnego rodzaju destylaty oraz piwo rzemieślnicze.
Podczas tej podróży zaliczamy prawie każdy środek transportu: samolot, pociąg, metro, tramwaj, prom, trolejbus, autobus oraz funikular. Na pewno cały przejazd pociągiem z Tallinna do Wrocławia pozostanie niezapomnianym doświadczeniem. I na koniec odnotuję tylko, że w ciągu 9 dni w mniejszym lub większym zakresie odwiedzamy 6 europejskich stolic: Amsterdam, Helsinki, Tallinn, Rygę, Wilno i Warszawę.




















