Młode Wiekiem Stare Miasto – Wrocław, Polska – wrzesień 2020

Moje miasto, moje miejsca. Kiedy dorastałem, to wszystko rosło wraz ze mną i we mnie. Linia istnienia prowadziła mnie przez sieć życia i śmierci. Prawdopodobnie dzięki temu czuję, że w sercu Wrocławia jest tajemniczy duch. I nawet latem w gorące, słoneczne dni możemy poczuć tutaj odrobinę melancholii. Ponad 1000 lat spisanych faktów i wydarzeń, które zniknęły w mrokach historii, ale ich fragmenty są dziś wciąż żywe. Na Ostrowie Tumskim dotykam prastarych mokradeł. Idąc za mgłą, docieram na Rynek do Starego Miasta. Słyszę średniowiecznych mieszczan na brukowanych ulicach i w ciasnych kamienicach. Tygiel języków… Polski, czeski, niemiecki.

Wszystko to skończyło się w 1945 roku. Ostra krawędź przecięła każdą linię historii, pozostały tylko wspomniane wcześniej fragmenty. Z tych fragmentów powstali współcześni mieszkańcy Wrocławia. Zwłaszcza ci, którzy się tu ponownie urodzili. Nie mamy prawdziwego dziedzictwa, bo tworzymy je współcześnie. Wybieram ślady dawnych czasów, takie jak te pochodzące z brudnego Śródmieścia i próbuję tworzyć coś nowego. Wtedy czasem rodzą się demony, które unicestwiam, gdy przekraczam mosty na Odrze.

Szukam ciszy w zielonych osiedlach Psiego Pola. Jako młody chłopak patrzyłem na miasto z góry, w świecie jedenastu pięter. Słyszę muzykę z lat dziewięćdziesiątych w hałasie ulic poniżej. Szara rzeka otacza betonową, pastelową dżunglę. Wskakuję do niej niebieskim tramwajem. Przez kurz i błoto zawozi mnie do dzielnicy Krzyki. Jestem po drugiej stronie mojego miasta. Otacza mnie suche powietrze, więc biorę głęboki oddech. To brama do innego świata i prawdopodobnie lepszej strony Wrocławia. Jego droga z pozytywnym otwarciem, gdy południe zmierza w moim kierunku.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *