Antyk XXI Wieku – Skopje, Macedonia Północna – grudzień 2024
Podróż z Sofii do Skopje to meandrowanie po lokalnych drogach wśród ośnieżonych gór. Prowincja Bułgarii w tej części kraju wygląda jak po zakończeniu jakiejś wojny. Opuszczone, walące się budynki i zaniedbane, brudne obejścia oraz duże cygańskie getta z gigantyczną ilością śmieci. Natomiast Macedonia Północna od granicy nie wygląda źle, porównując do tego, co właśnie opuściliśmy. Na pewno widać jakąś chęć rozwoju cywilizacyjnego i jest zdecydowanie czyściej.
Skopje na pierwszy rzut oka wydaje się zdecydowanie ciekawszym miastem od Sofii. Może trochę chaotyczne, momentami kiczowate i wciąż w przebudowie, ale czuć w powietrzu pozytywne wibracje. Jesteśmy tutaj tylko przez pół dnia i czujemy duży niedosyt. Przechodzimy przez twierdzę Skopsko Kale, Kamienny Most, Plac Macedonii i dzień kończymy na Starym Bazarze. Ludzie są otwarci, mili i komunikatywni, a jedzenie trzyma wysoki bałkański poziom. Na macedońskich drogach panuje w miarę kontrolowany chaos i używanie klaksonów jest tu powszechne, ale da się jeździć w miarę normalnie. Pozostając w temacie dróg, to trzeba wspomnieć, że autostrady macedońskie są płatne na bramkach. Raz można płacić kartą płatniczą, innym razem tylko gotówką. Nie ma to żadnego sensu. I ogólnie z płatnościami bezgotówkowymi w Macedonii Północnej jest raczej kiepsko. Na szczęście przy tak krótkim pobycie ratuje nas akceptacja transakcji w euro, więc nie musimy na tę jedną dobę wypłacać tutejszych denarów.
Senny poniedziałkowy poranek na Starym Bazarze. Powoli otwierają się sklep i punkty gastronomiczne. Ostre zimowe słońce odcina cieniami niskie bryły budynków. W powietrzu unosi się lekka, blada mgiełka. W małej kawiarence pijemy kawę i powoli szykujemy się do dalszej podróży. Tymczasem za oknem żyje stare macedońskie Skopje.